Uczeń Experience, czyli proces rekrutacji do szkół


Przez ostatnie lata szkoły średnie mniej lub bardziej walczyły o uczniów. Niektórzy widzą potrzebę zmian w procesie rekrutacji. Zostałem poproszony o konsultacje i … hm… nie jest fajnie. Strona internetowa to wierzchołek góry lodowej problemów. Proces rekrutacji tkwi w jakimś betonowym procesie, który wszyscy boją się ruszyć.

Szybki research pokazał, że to nie jest odosobniony przypadek. To standard w tej „branży”. Szkoły nie są wyjątkową instytucją. Działają w trudnym środowisku, z ograniczonym budżetem. Ale, tak jak inni, walczą o klienta. Klienta, który w rewolucji cyfrowej wyprzedza ich o dwa okrążenia.

Dej mnie te papiery człowieku

Żelaznym punktem każdego procesu jest „złożenie papierów” w sekretariacie szkoły. Mniej lub bardziej skomplikowany formularz, który musi być podpisany przez odpowiednie osoby. Wystarczy tylko złożyć ten formularz… i już. Skoro to jest taki prosty proces to gdzie tkwi problem? Ano to jest problematyczne zarówno dla ucznia jak i szkoły

Uczeń sam jak palec

Musi wypełnić formularz, który naprawdę nie jest przyjemny. Kiedy ostatnio wypełnialiście formularz offline. Bez podpowiedzi, walidacji, wskazówek. Do tego bardzo często szkoły zapominają o przykładach i FAQ. Robi się z tego kobyła, której walidację otrzymasz dopiero kilka(dziesiąt) godzin później w sekretariacie szkoły.

Szkoła w niepewności

Szkoła totalnie nie ma pojęcia jakie jest zainteresowanie jej ofertą do momentu otrzymania podania. Pomijając fakt, ze często nie korzysta narzędzi analitycznych, to konwersja jest rozłożona w czasie. Poszczególne działania są prawie niemierzalne. „Zobaczymy ile będzie uczniów” – z tym hasłem na ustach wszyscy czekają na deadline.

Po pierwsze primo: zróbmy to online

Parafrazując Bloodhound Gang: Zróbmy to tak jakbyśmy byli w XXI wieku. Pierwszy krok postawmy online. Doatkowy krok? Tak po dłuższym zastanowieniu niesie to same korzyści:

Szkoła

  • mierzy konwersję swoich działań
  • zna liczbę zainteresowanych zanim przyjdą z papierami
  • posiada kontakt do ucznia i może w każdej chwili przypomnieć o terminach, dopytać

Uczeń

  • płynnie wchodzi w proces rekrutacji
  • ma wsparcie przy pierwszym kontakcie z formularzem
  • zostawia swoje dane kontaktowe i ciężar rekrutacji przerzuca na szkołę

etc. etc. pozytywne skutki można rozbijać atomowo, ale to równie dobrze można pisać o zaletach internetu.

Ewolucja zamiast rewolucji

W idealnym świecie formularz online byłby jedyną formą aplikowania do szkoły. Zdaję sobie sprawę, że nasz system edukacji jeszcze do tego nie dorósł. Nie róbmy z tego rewolucji, bo to się nigdy nie wydarzy. Oczywiście możemy pisać palcem po wodzie idealny serwis rekrutacyjny dla szkół. Zostańmy przy usprawnieniach możliwych do wdrożenia tu i teraz. (czyt. też pokora UX Designera)

Ekrany w dobrej rozdzielczości znajdziesz na behance.net

Po drugie primo: porozmawiajmy

Kilkudziesięciu uczniów jest pozyskiwanych corocznie i nikt z nimi nie rozmawia. Dlaczego wybrałeś naszą szkołę? Czy odwiedziłeś naszą stronę www? Skąd dowiedziałeś się o naszej szkole? Co poprawiłbyś w procesie rekrutacji? etc. etc. Pytań jest wiele. Kilkudziesięciu klientów jest na wyciągnięcie ręki. Feedback od nich jest na wagę złota.

Po trzecie primo: poleć naszą szkołę

Dużo decyzji na temat szkoły średniej zapada na podstawie opinii starszych kolegów/znajomych. Szkoła może w łatwy sposób zmotywować swoich aktualnych uczniów, aby polecali szkołę absolwentom. Przy rekrutacji uczeń wskazuje „Kto Ci polecił szkołę” i cyk – lecą pozytywne punkty za zachowanie. Jest gotowe narzędzie – trzeba z niego tylko skorzystać.

Uczeń to jest klient

Zmiana strony www to pierwszy krok. Ale to nie rozwiązuje problemu, tylko go przykrywa. Aktualne procesy rekrutacyjne do szkół ponadpodstawowych są betonowe. Darmowe narzędzia są na wyciągnięcie ręki. Aby to zmienić – nie trzeba wiele. To nie te czasy, gdzie uczeń jest petentem.

Szkoda nerwów i frustracji wszystkich zainteresowanych. Nasz system edukacji ma wiele wad. Ale niektóre z nich możemy naprawić już teraz.


Fajne? Udostępnij dalej: Twitter, LinkedIn, Facebook, Poczta Polska.