Porozmawiaj z dwulatkiem o swoim projekcie


Tytuł nie jest metaforą. Mógłbym tutaj opowiedzieć śmieszną dykteryjkę na temat projektowania z dzieckiem na kolanach i rozmowach o życiu, ale nikt nie ma czasu tego czytać/pisać. Do rzeczy. Projektując kuchnię namówiłem moją żonę na ścianę tablicową. Miały być listy zakupów i rysunki dziecka. Dziecko rysuje brzydko, a lista zakupów na ścianie to najmniej praktyczna rzecz ever. Efekt? Mam całą ścianę w domu do dyspozycji.

 

Schemat aplikacji na ścianie w mojej kuchni
Schemat aplikacji na ścianie w mojej kuchni

 

Oprócz projektu na wyciągnięcie ręki mam też bezkompromisowego odbiorcę moich schematów w postaci dwulatka, którego ciekawość rozrywa od środka. I tak sobie dyskutujemy o projekcie:

(…)
– Cio to?
– Ekran Statystyk, który się wyświetla na koniec gry
– Dlaczego?
– Aby użytkownik wiedział ile pieniędzy zebrał na szczytny cel
– Dlaczego?
– Aby miał świadomość, że jego granie nie było bezproduktywne….
– Dlaczego?
(…)

Dialog trwał dłużej, ale odpowiadając na uporczywie zadawane pytanie „dlaczego?” dochodzimy do serca produktu. Po rozmowie z dzieckiem okazuje się, że mamy ciąg logiczny, którego nigdy nie werbalizowaliśmy. Teraz najlepsze…. spróbuj wrócić po tym sznurku do punktu wyjścia. Podróż od detalu do sedna powinna być banalna. Ale powrót już trochę mniej. Na każdym kroku możesz trafić na trochę inne rozwiązanie. Jak to mawia Tomasz Hajto „To są te detale”. Kilka poziomów niżej ten detal może wywrócić Ci ekran do góry nogami.

Rozmowa z dzieckiem ma jeszcze jedną zaletę. Jak nie potrafisz wytłumaczyć prostymi słowami jakiegoś zagadnienia, tzn. że sam je nie do końca pojmujesz. Na reddicie jest taki świetny wątek /r/explainlikeimfive. W przypadku większości współczesnych tworów proponuję rozwiązanie „explainlikeimnon-tech”. Prawie każda taka rozmowa zmusza do spojrzenia na produkt z trochę innej strony.

Konkluzja?

Spójrz na swój produkt oczami dwulatka. Wybierz dowolny element i odpowiadaj na pytanie „dlaczego?” tak długo aż dojdziesz do sedna produktu. Odwróć się i wracaj do punktu wyjścia. Nie masz dziecka? Jest kilka sposobów, ale o tym kiedy indziej.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *