Papież Produktu


Product Manager, Product Owner, Head of Product – stanowiska raczej znane osobom pracującym w średnich i dużych organizacjach. Kompetencje mniej lub bardziej się przenikają, wszyscy grają do jednej bramki, jakoś dało się z tym żyć… Tymczasem na horyzoncie pojawia się on, cały na biało,

Lider Produktu

Na polskim rynku pojawia się pozycja pod enigmatycznym tytułem: „Lider produktu. Jak najlepsi menedżerowie tworzą doskonałe produkty i budują skuteczne zespoły (ebook)”. Wina tłumacza? Też. Wydaje mi się że jednak wydawca znał dobrze target swojej publikacji. Lubimy to… te leady pod nazwiskiem na LinkedInie, te podpisy w stopkach mailowych, statusy na slackach… fetyszyści tytułów. Do szczęścia brakuje nam tylko Coacha Produktu, ale obstawiam, że nie przyjdzie nam długo czekać.

Granice kompetencji

Wszystko fajnie. Im więcej tytułów – tym bardziej rozmyta jest granica kompetencji. Produkt odnosi sukces, są uściski ręki, kwiaty, karły w stroju Krakowiaka. Wszystko się spina. Ale jak produkt idzie na dno, to nagle odpowiedzialność się rozprasza. Nikt nie wstanie i nie powie, że jest Spartacusem. A szkoda…

Papież Produktu

Ile tytułów wokół Produktu nie zbudujemy – musi być jedna osoba odpowiedzialna. Kapitan, który będzie szedł ze statkiem na dno i do ostatnich chwil będzie machał wiadrem. Ktoś, kto nie będzie się bał podejmować odpowiednich decyzji w odpowiednim czasie. Oczywiście nie jestem tutaj za jakimś samozwańczym przewrotem czy tyranią. Jasny podział kompetencji jest fajny i potrzebny… by wszystkim żyło się lepiej.

Można też zebrać tych wszystkich liderów, coachy, managerów, headów w jednym miejscu i zamknąć w pokoju aż wybiorą jedną decyzyjną osobę. Wybór niech ogłoszą wypuszczając biały (ekologiczny) dym… Habemus Papam!

…a jakby okazało się, że papieży jest kilku to wygrywa Polak.

Fajne? Udostępnij dalej: Twitter, LinkedIn, Facebook, Poczta Polska.