4 lata bez MVP


Ten wpis będzie trochę odbiegał od innych. Będzie dużo o UX i o wytwarzaniu produktu, ale nie jest to sensem tego wpisu. Bardziej rozliczenie i podzielenie się doświadczeniami z tego jak kilka razy spektakularnie spieprzyłem. Ale do brzegu. Poniższy zapis jest bardziej emocjonalny niż chronologiczny.

Idea

Wszyscy wiemy, że dobry produkt powinien rozwiązywać problemy użytkowników. Znalazłem trzy grupy użytkowników, które nawzajem rozwiązują swoje problemy. Ale o co chodzi? Grasz online. Reklamodawca płaci na cele charytatywne. Użytkownik pomaga przez granie. Organizacja pozarządowa (NGO) zyskuje nowy kanał pozyskiwania środków. Reklamodawca otrzymuje kanał dotarcia do użytkownika, który chce oglądać reklamy. Wszyscy zyskują. Win – Win – Win.

Geneza

Pomysł narodził się na mikroblogu wykopu gdzzieś pomiędzy pierwszą a drugą aferą zbożową. Offline wspierałem jako wolontariusz kilka organizacjach pozarządowych. Z drugiej strony pracując z klientami wiedziałem jaki jest problem z dotarciem z reklamą do odbiorcy (adblocki etc.). Na wykopie przekonałem się, że „ludzi dobrej woli jest więcej” tylko potrzebują narzędzia.

Pierwsze kroki – pierwsze błędy

Podzieliłem się pomysłem na mikroblogu. Temat #GCH też został ciepło przyjęty poza wykopem. Wiedziałem, że idę w dobrym kierunku. Chęć współpracy zadeklarowało dużo osób. I tutaj popełniłem pierwszy błąd. Nie potrafiłem tych deklaracji przekuć w realną pomoc. Część osób się zraziła, część nie potrafiła dać mi konkretnej pomocy, u części entuzjazm opadł. Na kolejnych etapach projektu kolejne osoby wyrażały chęć wsparcia, jednak totalnie nie potrafiłem tego przekuć na efekt. Z drugiej strony kilka osób widziało w tym możliwość zarobku – na szczęście w miarę szybko się od nich odciąłem. Projekt firmowałem swoim nazwiskiem. Wiedziałem, że od początku do końca musi pozostać czysty i klarowny.

Wierzchołek góry lodowej

Od pomysłu do realizacji daleka droga. Ale tutaj po raz pierwszy raz się przekonałem, że z programistami trzeba zacząć rozmawiać jak najszybciej. Na pierwszy rzut oka to było tylko embedowanie gry pod banerem reklamowym. Tylko i aż. Zabezpieczenie się przed botami, monetyzacja, captche, varnishe etc. Totalnie to zignorowałem. Skupiłem się na UX i interfejsach zapominając o realnym podejściu do wdrożenia.

Konkursy, granty, sponsorzy

Z projektem byłem finalistą kilku konkursów grantowych. Rozmawiałem z paroma potencjalnymi partnerami. I nic. Wszędzie usłyszałem, że powinienem mieć już dawno zwalidowane MVP. Wszyscy postrzegali błędnie projekt jako zwykłe embedowanie gry i baneru. Nie potrafiłem ich wyprowadzić z błędu.

Makiety, testy, prototypy

Prace nad funkcjonalnością projektu – to chyba jedyny obszar w którym nie mam sobie nic do zarzucenia. Projekt strony głównej przepisywałem i testowałem kilka razy od zera. Do tego konsultacje, ankiety, obserwacje. Ten case study opiszę innym razem. Bardzo dużą uwagę poświęciłem temu obszarowi. niestety kosztem innych. 

Nic nie ma za darmo

Przestałem liczyć na granty, na inwestora, który spadnie z nieba. Po kliku rozmowach z żoną zadecydowaliśmy, że pierwszy etap projektu będziemy finansowali z własnej kieszeni. A potem? a potem się zobaczy 🙂 W ten oto sposób #GryCharytatywne po ponad 4 latach materializuje się w wersji pod którą mogę się podpisać.

Czego się nauczyłem?

Obcinaj funkcjonalności gdzie się da, ale przychodzi taki moment, gdzie nie da się wszystkiego zrobić na skróty. Od początku rozmawiaj z programistami. Od samego początku. Wiem, że mamy XXI wiek i wszystko da się zrobić, ale musisz jak najszybciej mieć świadomość rozmiaru swojego przedsięwzięcia. Asertywnie dobieraj zespół. Lepiej mieć 3 osoby które wiedzą co robią, niż 6 „gotowych do działania”. 

Co dalej?

Zwalidujemy MVP. Docelowo to ma być otwarta platforma dla NGO, Biznesu i Producentów gier. Aplikacje mobilne, wtyczka do przeglądarki. Cuda wianki. Ale to kiedyś. A może okaże się, że się pomyliłem w założeniach? Sie zobaczy. Na razie chcę przetestować produkcyjnie swoje założenie, które narodziło się kilka lat temu na portalu ze śmiesznymi obrazkami.